w tym roku kończę 30 lat... dla kobiety to taki czas gdy analizuje się swoje życie wstecz... i ja postanowiłam zrobić sobie taki rachunek sumienia... i co wyszło? hmmmm mężatka od 9 lat, 2 nieudane ciąże, kilka romansów na koncie... jeden stały związek pozamałzeński... ktoś powie że troszkę rozwiązłe życie... a ja? cóż sama niewiem... długo by trwało by opowiedzieć podłoże swych wyborów... nie zawsze trafnych ale zawsze dawało jakieś doświadczenie.... sama musze sobie to wszytsko powiedzieć.... a własciwie napisać... by nabrało kształtów. podstawówka, wyśmiewanie i obelgi tak ją wspominam... do tego życie w domu pełnym krzyków i ojcem pijakiem który bił... a z zewnątrz szczęsliwa rodzina wspaniały ojciec chwalony przez wszystkie moje koleżanki ze luzak i taki sympatyczny... a w środku zgnilizna.... potem liceum... bylo lepiej ale pozostąło w sercu poczucie bardzo niskiej własnej wartości... pierwsza milość - mężczyzna na którego czekałam okazał się ostatnim chamem i bezdusznym gnojkiem... potem poznałam jego i wydawało mi się że jeśli mnie tak chołubi szanuje dba to bedzie idealne życie... poznałam jego rodzinę i nie mogłam uwierzyć ludzie mogą życ normalnie nie krzycząc na siebie... i zyć razem a nie obok siebie.... potem wesele i życie nasze wspólne pełne kłopotów finansowych i brakiem miejsca do wspólnego życia... potem jedna nieudana ciąża potem drug... a on ciągle przy mnie.. kocha mnie i dba a jednak własne poczucie bezwartowości nie opuszcza moich myśli... bezsensownośc życia... a reszta?????? to moze innego dnia.... na dziś i tak dużo...
Dodaj nowy wpis